Szwędając się po necie znalazłam bardzo fajne opowiadanie . Oto i one :
Fabuła nie była zbyt skomplikowana. Ona-nowa w szkole, ambitna - wiedziała co chce osiągnąć w życiu. Nowa szkoła, nowi ludzie ,nowe nadzieje. Na co??? Nie umiała sobie odpowiedzieć... On- no cóż, swój człowiek, wszystkich znal wszyscy go znali. w tym roku miał pisać maturę... Właściwie historia mało skomplikowana. Na początku mijali się na holu później gadali kilka razy zupełnie przypadkiem i o niczym. Nie wiadomo kiedy zaczęli sobie mówić "cześć&" na korytarzach. Trochę gadali ale praktycznie nic o sobie nie wiedzieli.Ona tylko słyszała od kogoś kto go znal, ze ćpa.Zdziwiła się ale w końcu nie była to jej sprawa a poza tym ludzie mówią różne rzeczy. On nie wiedział o niej nic, właściwie nikt jej nie znal.Jednak ona w miedzy czasie poznała kogoś innego i jakoś nie rozmawiali wcale.Któregoś razu spotkał ja na przystanku.Nawet go nie zauważyła.Była jakaś zamyślona, wpatrywała się w chodnik.Nie wiedział czy podejść czy nie, w końcu nawet ostatnio nie mówiła cześć.Ale odważył się i podszedł.Była zaskoczona, tłumaczyła ze go nie zauważyła.Pogadali trochę,widział ze nie wszystko jest w porządku.Ostatnio już jej nie widywał z tym chłopakiem.Była dość zaskoczona rozmowa z nim.Niezupełnie wiedziała co o tym myśleć,ale poprawił jej humor tak fajnie się uśmiechał... Zaczęli znów rozmawiać ale już na początku się posprzeczali o jakąś głupotę.Postanowiła ze pierwsza się nie odezwie.Nie udało się-nie lubiła niedokończonych,niewyjaśnionych spraw.Po długim czasie zagadała.Umówili się ze nie będą się więcej kluci o głupoty.I właściwie tak się zaczęło.Postanowił się z nią spotkać.Może nigdy by do tego nie doszło,gdyby nie to ze trochę go intrygowała. Choć 2 lata młodsza dosyć pyskata i miała cos tajemniczego w sobie.Był ciekaw co może ukrywać taka dziewczyna jak ona.Wydawała mu się inna.Kiedy zapytał ja o alkohol i papierosy nie odpowiedziała.Ona tez nie zapytała o narkotyki,właściwie nie wierzyła w to co kiedyś usłyszała-to przecież byłoby widać.Spotkali się dwa, trzy razy.Ona była trochę szalona.W tym jej szaleństwie zakochał się.Właściwie nie potrafił odpowiedzieć co konkretnego w niej widzi...Ona,no cóż, zakochała się w jego uśmiechu,tak po prostu.Zdarzyło się jej to pierwszy raz i nie potrafiła się temu oprzeć.Właściwie nic nie ustalali,po prostu byli ze sobą.Nie mówili o tym za dużo.Teraz już była pewna ze cos bierze,sam jej powiedział.Czy była zaskoczona???Była ale wiedziała ze nie potrafiłaby wygrać z nałogiem.Nie chciała go zmieniać,a jemu to pasowało.Lubiła kiedy się śmiał,a on lubił się śmiać.Tylko to jedno ich dzieliło.Czasem zastanawiał się dlaczego są razem.On-czego nie próbował.Ona-jak się później dowiedział-wzór cnót.Chyba to go w niej pociągało.Ona zawsze prawie wesoła a on nie lubił kiedy ktoś z byle czego łapał dola.Tylko raz widział ja smutna ,tylko raz plącząca,tylko wtedy... Pytał co się stało,ale ona nie odpowiadała.Tylko spojrzała na niego przez zaszklone oczy i kazała mu się uśmiechnąć,tak jak zawsze,chciała zobaczyć uśmiech w którym się zakochała.Jednak on się nie uśmiechnął,nie potrafił.Przytulił ja mocna i długo nie chciał puścić.Ona ciągle płakała i nie patrząc na niego prosiła żeby się uśmiechnął.Mówiła ze wie kiedy się uśmiecha nie musi tego widzieć,ona po prostu to wie.Chyba ja kochał,a ona???Ona tez, ale ciągle prześladowało ja uczucie strachu,ze go straci.W końcu nie była tym o czym marzył.Czasem zastanawiała się dlaczego z nią jest,ale bala się zapytać.Na którejś z imprez wyszedł zapalić z kolegami.Ona została tańcząc w tłumie.Widziała jak jej się przyglądał.Podeszła do niego,powiedziała ze chce spróbować.Nie był pewien tego co robi, ale dal jej skręta.Zakasłała,jej oczy zrobiły się malutkie i straciły blask.Wystraszył się,przecież nie chciał jej skrzywdzić.Spytał czy wszystko w porządku.Nie chciała tego robić,ale widziała ze on ma w tym roku maturę,bala się tego co będzie dalej... Bez uśmiechu spojrzała na niego,poprosiła żeby się uśmiechnął.Poczuł jak cos go uderza,jakby cos zniszczył,zepsuł,jakby zrobił cos nieodwracalnego.Mocno ja przytulił i nie chciał puścić jakby bal się ze cos złego jej się stanie.Jednak ona pocałowała go i znikneła w tańczącym tłumie.Długo jej szukał,w końcu znalazł w łazience,nad sedesem.Wyglądała strasznie.Podniósł ja,nie spojrzała na niego.Wyszeptała tylko ciche przepraszam.Ze spuszczona głową stanęła przed lustrem.Spojrzała przed siebie.Widziała jego twarz i jakby wymalowany na niej napis "jak mogłem jej to zrobić",widziała siebie-blada,niepewna co będzie dalej.To była jej pierwsza faza.On ciągle stal za nią.Nie chciała żeby oglądał ja w takim stanie.Wygoniła go.Niepewny tego co robi wyszedł,a ona zaczęła płakać.Tak nie płakała jeszcze nigdy.Chciała go przytulić tak mocno,chciała żeby był obok,ale nie chciała żeby widział jej łzy.Ona przecież była silna,potrafiła znieść wszystko.Wróciła do domu,rodzice nic nie zauważyli.Teraz co imprezie cos paliła lub brała.On patrzył,czasem mówił ze starczy,ale nigdy nie powiedział stanowczo nie.Ona stwierdziła ze skoro nic nie mówił to jest dobrze.Kochała jego uśmiech,a on ciągle cos w niej widział.W maju zdał maturę.Wakacje spędzili razem na obozie,później na Mazurach.Potem on wyjechał na studia,a ona została sama,sama z narkotykami,sama ze sobą...
I jak wam sie podoba ??????